Pogodynka
Pora roku: lato
Oto czas, który niegdyś kojarzył się i ludziom, i ich czworonogom z wakacjami. Niektórym dopisywało szczęście i towarzyszyli swym właścicielom w rozmaitych podróżach, inni zaś, przerzucani z rąk do rąk, od babci do ciotki, czuli się odrzuceni i niechciani. W dzisiejszych czasach lato przynosi jedynie nieznośne upały, które błagają o wywieszenie jęzora, a wraz z przygrzewającym słońcem wzmacnia się odór szwendaczy, wędrujących między lasem a ruinami. To także sezon najsilniejszych burz, tornad i innych anomalii pogodowych, siejących chaos. Deszcze są ciepłe, powyłupywane chodniki miasta rozgrzane i gotowe do smażenia na nich jajek, bekonu i poduszek psich łap, a zombie - rozleniwione i spowalniane szybszym rozkładem ciał.
Wędrowny Handlarz
Aktualnie jest nieobecny.
Hej, dzieciaki, chcecie może trochę świeżego towaru? Mam tu coś na młodość, na starość, na szybkiego samobója... A może chcesz żyć wiecznie albo urodzić bachora... ekhem, szczeniaka, bez niczyjej pomocy? No już, chodź, rozejrzyj się, nie pożałujesz! Charcik, zadowolony z zysków, zapewnił psiaki, że niebawem wróci na tereny stada, by ich skroić z kolejnej porcji Kostek. Zrozumiał, że kluczem do sukcesu są zniżki!
Stan Sfory
Stan: Zagrożenie klęską
Mroczne dni nadeszły... Sforzan dopadły rozmaite, ciężkie do zgryzienia nieszczęścia, które przepowiedziała im dwójka przybyszów - A'lel i Viy Curay. Ponadto skąpa ilość łowców w stadzie z wolna zaczyna zbliżać psy do wielkiego głodu, bo ileż pożywienia może zapewnić jeden czy dwójka polujących? Dziś pewne jest jedno: dopóki plagi trwają, nikt nie zazna spokoju, żaden żołądek nie zapełni się do cna, a suchość w pyskach i strach będą nam stale towarzyszyć. Strzeżcie się, bo biada tym, którzy nie dołączą do grupowej akcji ratowania Sfory albo spróbują przetrwać w pojedynkę!

10 września 2020

Od Betelgezy do Nayi

  Nagle wszystko się uspokoiło. A’lel i Viy Curaya nie nawiedzali sfory od jakiegoś czasu, co zdecydowanie przynosiło ulgę wśród członków psiej społeczności. Betelgeza miała nadzieję, że może już się nie zjawią, że nie ześlą kolejnej plagi. Serce suki również, niestety, napełniało się niepokojem. Obawiała się, że dwójka tajemniczych postaci w końcu powróci, zsyłając na stado jeszcze gorsze przeciwności losu. Każdy dzień był dla niej wielką niewiadomą, znakiem zapytania, co tym razem się wydarzy, czy powinna już się przygotować na jeszcze cięższy czas.
  Mimo to korzystała z ów przerwy. Mogła w końcu spróbować wyjść na zewnątrz, mając nadzieję na dość pomyślne łowy, aby żołądek każdego z psów wypełnił się chociaż na chwilę. Czarno-biała przez ostatnie dni nie marzyła tak o niczym innym, jak o najedzeniu się do syta. Na myśl o wbiciu swych kłów w soczyste udo, czy jakąkolwiek część ciała sarny, Betelgezie już ciekła ślinka z pyska.
  Nie mogła więc czekać, musiała spełnić swe pragnienie. Wiedziała też, że prawdopodobnie będzie musiała na polowanie namówić jedną z łowczyń, co mogło zburzyć jej plany, gdyż nie miała pewności, czy Hana lub Naya się zgodzą. W końcu sarna, czy inne zwierzę sporych rozmiarów może okazać się dość trudnym stworzeniem do zabicia, a w pojedynkę suka mogłaby sobie nie poradzić i przy okazji dorobić się ciężkich, bądź nie, urazów.
  Dość długo zajęło jej podjęcie ów kroku. Jednak w końcu, po zmaganiu się z własnymi myślami i przewracaniem z boku na bok w wagonie, suka podniosła cztery litery i ruszyła na poszukiwania. Ów szukanie na szczęście Betelgezy nie trwało w nieskończoność, gdyż zaraz po wyjściu z miejsca swych odpoczynków, dostrzegła jedną z czarno-białych suk. Po krótkim przyjrzeniu się, Betelgeza pojęła iż będzie miała przyjemność rozmawiać z Nayą. Nie wiedziała o niej zbyt dużo i jakoś przez ten czas nie nadarzyła się okazja, aby mogła zagłębić relacje z wyższą o kilka centymetrów suką. Miała nadzieję, że będzie mogła to nadrobić.
  Po przyjęciu obojętnego wyrazy pyska, zbliżyła się do szczupłej samicy. Naya była odwrócona tyłem do Betelgezy, więc łowczyni musiała chrząknąć pare razy, aby ta na nią spojrzała. Gdy mogła spojrzeć w jej czekoladowe i pytające ślepia, wreszcie się odezwała.
— Hej — rzekła od niechcenia, uznając, że najpierw należy się przywitać. Po wypowiedzeniu ów słowa, nie czekając na odpowiedź ze strony Nayi, od razu przeszła do wyjaśnień. — Słuchaj, chciałabym wybrać się na polowanie, mam w planach upolować dużego zwierza, więc przydałaby się jakaś pomoc. Chcesz mi towarzyszyć? — Zapytała obojętnie, spoglądając na nią wyczekująco.

Naya?