Podstawowe informacje
Charakter
Rira nie jest najmilszą osobą, można zacząć od tego. Często odpowiada w sarkastyczny lub wręcz lekko agresywny czy zirytowany sposób. Nienawidzi tego, gdy zawraca mu się głowę niepotrzebnymi tematami, gdy "robi coś ważnego", najgorszą rzeczą jaką możesz zrobić to gadać o niczym, zamiast przejść prosto do tego, o co ci chodzi. Prawie zawsze wygląda na zajętego, mimo swojego młodego wieku. Biegnąc gdzieś, wąchając coś swoim nosem czy idąc gdzieś zamyślony. Ciekawymi oczami obserwuje świat, włócząc się bez celu w poszukiwaniu czegokolwiek, co może go zainteresować. Potrafi czasem godzinami siedzieć w miejscu, obserwując otoczenie, analizując je pod wieloma względami. Podobnie jest z zachowaniem innych, nie raz planuje rozmowy, próbując zgadywać to, co ktoś inny powie czy jak zareaguje. Rira uważa się za kogoś genialnego, wręcz idealnego, mogącego się mierzyć z samym bogiem. Wybicie mu tego z głowy jest prawie że niemożliwe, a przynajmniej w sposób słowny. Nie raz, gdy obrywa, coś do niego w końcu dociera, myśl, że może jednak nad sobą popracować.
Podpadnięcie mu to niezbyt dobry pomysł. Cholernie impulsywny i nieraz bezmyślny, potrafiący rozpocząć małą bójkę. Łatwo go zdenerwować, zły dobór słów, odezwanie się w nieodpowiednim momencie czy też zwykłe wpadnięcie na niego, gdy ma zły humor. Uspokojenie się może mu zająć długo, najlepiej go po prostu wtedy zostawić i poczekać aż sam się odezwie. Rira nienawidzi natręctwa, oczekuje, że każdy poprzez jego ton głosu czy sposób wypowiedzi zrozumie, że ten nie ma akurat ochoty na rozmowę. Nie jest to jednak zbyt oczywiste. Młodziak prawie zawsze ma ten sam zirytowany ton, odziedziczony po swojej matce, wręcz przepełniony czasem jadem. Jego głos jednak nie jest zbyt donośny, mówi raczej cicho i powoli, uważając na każdą sylabę jaką wymawia.
Gdy uda ci się z nim porozmawiać, w normalny sposób - co szczerze nie raz graniczy z cudem - możesz się przekonać, że ten pies nie ogranicza się tylko do bycia nadpobudliwą kupą futra, chcącą przegryźć ci krtań. Potrafi dostrzegać wiele rzeczy, które często są dość nieoczywiste. Jednym z jego ulubionych zajęć jest analizowanie przyrody do określania pogody, która może nadejść. Rira jest także jednym z psów, które nigdy nie kłamią. Szczery do bólu. Zawsze mówi, co myśli, nie zważając, co druga osoba myśli czy ile mostów sobie pali. Poza tym, potrafi dochować tajemnicy, twoje sekrety zabierze ze sobą do grobu.
Podpadnięcie mu to niezbyt dobry pomysł. Cholernie impulsywny i nieraz bezmyślny, potrafiący rozpocząć małą bójkę. Łatwo go zdenerwować, zły dobór słów, odezwanie się w nieodpowiednim momencie czy też zwykłe wpadnięcie na niego, gdy ma zły humor. Uspokojenie się może mu zająć długo, najlepiej go po prostu wtedy zostawić i poczekać aż sam się odezwie. Rira nienawidzi natręctwa, oczekuje, że każdy poprzez jego ton głosu czy sposób wypowiedzi zrozumie, że ten nie ma akurat ochoty na rozmowę. Nie jest to jednak zbyt oczywiste. Młodziak prawie zawsze ma ten sam zirytowany ton, odziedziczony po swojej matce, wręcz przepełniony czasem jadem. Jego głos jednak nie jest zbyt donośny, mówi raczej cicho i powoli, uważając na każdą sylabę jaką wymawia.
Gdy uda ci się z nim porozmawiać, w normalny sposób - co szczerze nie raz graniczy z cudem - możesz się przekonać, że ten pies nie ogranicza się tylko do bycia nadpobudliwą kupą futra, chcącą przegryźć ci krtań. Potrafi dostrzegać wiele rzeczy, które często są dość nieoczywiste. Jednym z jego ulubionych zajęć jest analizowanie przyrody do określania pogody, która może nadejść. Rira jest także jednym z psów, które nigdy nie kłamią. Szczery do bólu. Zawsze mówi, co myśli, nie zważając, co druga osoba myśli czy ile mostów sobie pali. Poza tym, potrafi dochować tajemnicy, twoje sekrety zabierze ze sobą do grobu.
Historia
Gdy tylko po raz pierwszy otworzył oczy, zobaczył piękne, lśniące i miękkie futro swojej matki. Zaraz potem dostrzegł inne kulki sierści, swoje rodzeństwo. Było ich czworo, była też jego matka i jego ojciec. Jego matka. Piękna, idealnie wpasowująca się w wytyczne rasy, wygrywająca prawie każdą wystawę, na jakiej się tylko pojawiła, oczko w głowie jej właścicieli. Od początku wpajała dla swoich dzieci to, że są po prostu idealne, wspaniałe. Powtarzała im, że to one są przyszłością tego świata, że bez nich nikogo by już nie było, a one, bez skazy uratują całą ich cudowną rasę. Nie uważała, że powinna je czegokolwiek uczyć, całymi dniami po prostu pielęgnowała swoją sierść, pokazując dla młodych, jak powinny się zachowywać na wystawach lub pokazach. Pilnowała by chodziło prosto i z gracją, brała długie drzemki. Dla Riry to nie przeszkadzało, lubił się czasem do niej przytulić, w przerwach z ganianiem się wśród rodzeństwa i rządzenia się między nimi. Nigdy nie skupiał się na imionach, wołał na wszystkich ''bracie'' bądź ''siostro'', oczywiście z wyjątkiem swoich rodziców.
To tylko dzięki ich ojcu przeżyli. Jedzenie, które zostawili im ludzie w końcu się skończyło, woda stała się brudna i niezdatna do picia, deszczówka, zbierająca się w kącie domu nie wyglądała obiecująco. Udało mu się w jakiś sposób wybić okno, a dzięki krześle, które pod nie podsunął, wychodził na zewnątrz, schodząc po drewnie ściętym na opał. Gdy szczeniaki tylko podrosły, zaczął je wyciągać na wyprawy, zwykle jednego na raz, by matka tego nie zauważała. Czasem w nocy. Uczył je polować, przemieszczać się w lesie, znajdować wodę i schronienie. Rira ciągle był przekonany, że jest najlepszym z nich, że nikt inny nie osiągnie tego, co on, w końcu pochwalił się dla matki swoim upolowanym zajączkiem. Ojciec nie zdążył go powstrzymać, a już na pewno nie dał rady zatrzymać kłótni, która po tym nastąpiła i jej konsekwencji. Suczka była tak głośna, że ściągnęła do ich chatki grupę zombie.
Próbowali się bronić jak tylko mogli, schować się, uciec, ale było za późno. Zdechlaki wpychały się przez jedyne dostępne dla nich wyjście - okno. Gdy ojciec próbował wykombinować, jak inaczej mogliby się wydostać, Rira od razu rzucił się, by obronić swoją matkę. Nie skończyło się to jednak dla niego dobrze mimo tego, że starał się najbardziej jak mógł, szczekał, warczał, a nawet gryzł nogi, tylko po to by się odsunęły, oberwał. Zombie podrapał go swoimi paznokciami dość dotkliwie w bok. Rira w przypływie nagłej adrenaliny, rzucił się na pochylonego i go zagryzł, upadając obok. Nie pomogło to jednak w uratowaniu jego matki, bo szybko swoją uwagę przenieśli na nią. Ojcu w końcu udało się wybić kolejne okno, a uciekając wziął Rire w pysk, zostawiając już nadjedzone truchło matki w tyle.
Ojciec po raz kolejny uratował mu życie, przez cały czas się nim zajmował. Czuwał nocami, sprawdzając go parę razy w dzień, do momentu, aż jego stan się nie polepszył. Bez niego Rira nigdy by nie dał sobie rady, jego rodzeństwo wolało zająć się sobą. Oddawał mu dużą część swojego jedzenia mimo tego, że z każdym dniem był coraz słabszy. Nie dziwnego więc, że podczas jednego z polowań po prostu nie dał rady. Złapały go zombie i rozszarpały. Jego rodzeństwo wróciło z wyrzutem, mówiąc mu o całej sytuacji, z czego Rira niewiele rozumiał. Od tamtej pory jednak wykorzystywali go do każdej brudnej roboty, której inni nie chcieli robić. Sprzątanie kości, odganianie zombie, to i wiele więcej. Długo nie musieli czekać, by młodzik uciekł, zostawiając za sobą rodzeństwo, które dawało mu jedzenie i schronienie, mimo braku szacunku i zgryźliwości jaką do niego czuli.
To tylko dzięki ich ojcu przeżyli. Jedzenie, które zostawili im ludzie w końcu się skończyło, woda stała się brudna i niezdatna do picia, deszczówka, zbierająca się w kącie domu nie wyglądała obiecująco. Udało mu się w jakiś sposób wybić okno, a dzięki krześle, które pod nie podsunął, wychodził na zewnątrz, schodząc po drewnie ściętym na opał. Gdy szczeniaki tylko podrosły, zaczął je wyciągać na wyprawy, zwykle jednego na raz, by matka tego nie zauważała. Czasem w nocy. Uczył je polować, przemieszczać się w lesie, znajdować wodę i schronienie. Rira ciągle był przekonany, że jest najlepszym z nich, że nikt inny nie osiągnie tego, co on, w końcu pochwalił się dla matki swoim upolowanym zajączkiem. Ojciec nie zdążył go powstrzymać, a już na pewno nie dał rady zatrzymać kłótni, która po tym nastąpiła i jej konsekwencji. Suczka była tak głośna, że ściągnęła do ich chatki grupę zombie.
Próbowali się bronić jak tylko mogli, schować się, uciec, ale było za późno. Zdechlaki wpychały się przez jedyne dostępne dla nich wyjście - okno. Gdy ojciec próbował wykombinować, jak inaczej mogliby się wydostać, Rira od razu rzucił się, by obronić swoją matkę. Nie skończyło się to jednak dla niego dobrze mimo tego, że starał się najbardziej jak mógł, szczekał, warczał, a nawet gryzł nogi, tylko po to by się odsunęły, oberwał. Zombie podrapał go swoimi paznokciami dość dotkliwie w bok. Rira w przypływie nagłej adrenaliny, rzucił się na pochylonego i go zagryzł, upadając obok. Nie pomogło to jednak w uratowaniu jego matki, bo szybko swoją uwagę przenieśli na nią. Ojcu w końcu udało się wybić kolejne okno, a uciekając wziął Rire w pysk, zostawiając już nadjedzone truchło matki w tyle.
Ojciec po raz kolejny uratował mu życie, przez cały czas się nim zajmował. Czuwał nocami, sprawdzając go parę razy w dzień, do momentu, aż jego stan się nie polepszył. Bez niego Rira nigdy by nie dał sobie rady, jego rodzeństwo wolało zająć się sobą. Oddawał mu dużą część swojego jedzenia mimo tego, że z każdym dniem był coraz słabszy. Nie dziwnego więc, że podczas jednego z polowań po prostu nie dał rady. Złapały go zombie i rozszarpały. Jego rodzeństwo wróciło z wyrzutem, mówiąc mu o całej sytuacji, z czego Rira niewiele rozumiał. Od tamtej pory jednak wykorzystywali go do każdej brudnej roboty, której inni nie chcieli robić. Sprzątanie kości, odganianie zombie, to i wiele więcej. Długo nie musieli czekać, by młodzik uciekł, zostawiając za sobą rodzeństwo, które dawało mu jedzenie i schronienie, mimo braku szacunku i zgryźliwości jaką do niego czuli.
Pozostałe informacje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz