Haneczka z ciekawością przyglądała się nowej, która wolnym krokiem odchodziła wraz z Malcolmem w stronę centrum. Usłyszała jedynie strzępki rozmowy dwóch psów, ale udało się jej wyłapać nazwę profesji, którą w przyszłości obejmie. Na wiadomość, że nowy łowca dołączył do sfory, Hana uśmiechnęła się szeroko. Nie miała pewności, czy ów dama zostanie do sforki przyjęta, ale tak właściwie łaciata nie potrafiła dostrzec żadnych przeciwności. Suczka przedstawiła się jej już wcześniej jako Naya, ale łaciata trzymała ją na dystans i nie rozpoczęła żadnej pogawędki. Po akcji z pewnym szarawym wilczurem wolała nie zagadywać do obcych z własnej woli, w szczególności, że nie każdy był nastawiony pozytywnie wobec nieznanych mu psów. Teraz jednak Naya stała się jej towarzyszem, z którym będzie niemalże codziennie polować na wszystko, co da się zjeść. Hana nie ukrywała, że zależało jej na pozytywnych relacjach z drugim łowcą. Ich fach wymagał bezwzględnej ufności w dwie strony - jedno zawahanie mogło zepsuć całe misternie przygotowane polowania. Nie bała się jednak, że się nie zaakceptują. Suczka wydawała się przyjaźnie nastawiona i raczej nie zależało jej na wywoływaniu burd - w razie czego Hana gotowa była pokazać, że dla rozgrzewki będzie w stanie zawalczyć. Zależało jej przede wszystkim na owocnej współpracy. A do czego dojdą przy okazji, to już inna sprawa - łaciata miała jednak cichą nadzieję na przyjaźń. Ostatni raz obrzuciła odchodzącą parkę spojrzeniem i ruszyła w swoją stronę.
W tunelu panował półmrok, który sprawiał, że Hana nie chciała tutaj przebywać. Łaciata nie miała bladego pojęcia, czemu tak właściwie znalazła się obok gniazda, wokół którego dzień wcześniej rozsypała trutkę. Przypadek? Może. — pomyślała nieswojo i spróbowała doszukać się szczurów, jednak z marnym skutkiem. Nie musiała jednak długo czekać na ich reakcję, bo już po chwili gryzonie znalazły się tuż obok niej. Kilka osobników rzuciło się na nią z gwałtownym piskiem, jakby to właśnie Hana miała być ich dzisiejszym obiadem.
— Zgłupieliście? — wymsknęło się łaciatej, gdy jeden niemalże ją ugryzł w tylną łapę — Łowcę tak atakować?
Haneczka nie zamierzała być próżna w obliczu tak wielkiej zniewagi. Schyliła nieco łeb i złapała pierwszego, który znalazł się niebezpiecznie blisko jej ogona. Zacisnęła zęby na jego lichej szyjce, by po chwili odrzucić zwiotczałe ciałko na bok. Pewnie młodziak - brawura odebrała mu logiczne myślenie i skończył tak, a nie inaczej. Haneczka była natomiast w swoim żywiole. Kąsała szczury po bokach, niemalże się z nimi bawiąc czy drocząc. Chciała, aby się zmęczyły. Wystarczy, że zada im kilka śmiertelnych ran - wykrwawią się same, we własnym towarzystwie. Krew leciała strużkami z pyska i łaciata była pewna, że zanim wróci do sfory, będzie musiała odwiedzić rzekę. Czyżby szczurki się na nią zdenerwowały? Szkoda, bo miała dzisiaj dobry humor. Gdyby nie ich atak, to Hana by ich pewnie nie zauważyła a się z tym wiążę - nie zapolowała na nie. Tym razem jednak szczura rzeź była nieunikniona, bo gryzonie wlazły Haneczce na bolesny odcisk. Otóż panna bardzo nie lubiła, gdy ktoś zdawał się być lepszym łowcą od niej. A czy takiego szczura można było do niej porównywać w jakimkolwiek aspekcie?
Hana odetchnęła i nieznacznie rozciągnęła łapy. Wokół niej leżały szczurze ciała, ale suczka podeszła tylko do tych, które wyglądały na najmniej uszkodzone. Zebrała je w małą kupę i chwyciła w zęby, kierując swoje kroki do centrum sfory. Zaniesie je do spiżarni i odetchnie u siebie, choćby na kilka godzin. Może zje jednego? Od wczoraj chodziła o pustym żołądku. Od zmęczenia bolały ją łapy i choćby z tego powodu odwołała w myślach swoją wyprawę nad rzekę. Po prostu nie miała już sił na taką błahostkę a rezerw za żadne skarby nie chciała marnować. Oczywiście, byłaby jeszcze wstanie zapolować i przytachać tu dzika, ale potem byłaby wrakiem. Niepotrzebnie, skoro siły może sobie zrównoważyć.
Hana cichutko oparła łapy na podeście wagonu czarno-białej i z nieukrywaną ciekawością wlepiła spojrzenie w spokojnie śpiącą. Odczekała dwa dni, aby Naya mogła oswoić się ze wszystkimi nowymi rzeczami i tym samym poczuć się nieco lepiej w nowym otoczeniu - łaciata doskonale pamiętała swoje pierwsze kroki w tym miejscu i odczucia z nimi związane. Bez Blod nie dała by rady, to pewne. Ale czy Naya ma swojego przewodnika? A może go po prostu nie potrzebuje? Wyglądała na zaradną, każdy jednak ma jakieś pytania i nie od początku potrafi połapać się w tunelach. Hana zmarszczyła nieco brwi. Suczka była pogrążona w głębokim śnie a jej boki unosiły się rytmicznie. Żal jej było ją budzić, ale cóż ona może na to poradzić? Na pewno zdążyła sobie odpocząć.
— No dobrze — wybiła się ostrożnie i wskoczyła do wagonu, nie zwracając uwagi na unoszący się w powietrzu kurz — Koniec tego dobrego. Wstajemy, kochanieńka! Zwierzyna nam poucieka.
Naya gwałtownie podniosła łeb i zamrugała kilkakrotnie oczyma, chcąc jak najszybciej powrócić do świata świadomych. Udało się jej po zaledwie kilku sekundach. Hana na ten widok uśmiechnęła się delikatnie. Naya ostrożnie wstała, rozciągnęła przednie łapy i mlasnęła jęzorem.
— Dobry nawyk — rzuciła, stając w wyjściu — Poznałyśmy się już wcześniej, pamiętasz mnie?
Przez kilka sekund Naya trwała w bezruchu, próbując zapewne ją skojarzyć. Nagle jednak poruszyła nieznacznie głową i skierowała ją w stronę nieco niższej suczki. Haneczka w duchu była wściekła, że kolejny pies jest od niej wyższy. Westchnęła jedynie i wlepiła spojrzenie w czarno-białą.
Przez kilka sekund Naya trwała w bezruchu, próbując zapewne ją skojarzyć. Nagle jednak poruszyła nieznacznie głową i skierowała ją w stronę nieco niższej suczki. Haneczka w duchu była wściekła, że kolejny pies jest od niej wyższy. Westchnęła jedynie i wlepiła spojrzenie w czarno-białą.
— Hana? — zapytała. Po tonie głosu było czuć, że była tego pewna, ale wolała się na wszelki wypadek zapytać. I dobrze.
Łaciata z zadowoleniem skinęła głową i ruszyła w stronę wyjścia ze sfory. Gdy zauważyła, że Naya nie poszła za nią, aczkolwiek obserwuje ją ostrożnie, odwróciła się i przystanęła. Uniosła nieco brwi w udawanym zaskoczeniu.
Łaciata z zadowoleniem skinęła głową i ruszyła w stronę wyjścia ze sfory. Gdy zauważyła, że Naya nie poszła za nią, aczkolwiek obserwuje ją ostrożnie, odwróciła się i przystanęła. Uniosła nieco brwi w udawanym zaskoczeniu.
— Ruchy, Naya. Łowy same się nie odbędą a ty masz pecha, że trafiłaś akurat na mnie — Hana siąknęła nosem. Zapewne od tego cholernego kurzu w wagonie nowej łowczyni — Chcę zobaczyć, co potrafisz. Dzisiaj uraczymy sforę dorodnym dzikiem a ty mi w tym pomożesz.
Haneczka zdążyła już zauważyć, że Naya może się pochwalić smukłą, niemalże charcią sylwetką. Sama taką posiadała, aczkolwiek w mniejszym stopniu. Z każdą chwilą była więc jeszcze bardziej ciekawa, jak sprawi się Naya. Musiała być szybka, ale to nie wystarczy łowcy. Trzeba jeszcze zwierzynę ubić, prawda? Na szczęście jej mentorskie zapędy ukoiło futro, które było w doskonałym wyglądzie jak i porządku. I tym mało ważnym szczególikiem Naya zyskała sobie szczerą sympatię Hany.
— Już cię lubię — powiedziała, gdy suczka do niej podeszła.
— Za co? — Naya otworzyła szerzej oczy i otworzyła pyszczek w zdumieniu, nie wiedząc pewnie, o czym Hana w ogóle mówi.
— Za czyste futro. No, ruchy. Jeśli będziemy takie wolne, to nasze plany pójdę w cholerę.
Naya?
Bonus
dodatkowa nagroda za +1000 słów
|
▲
Haneczko, atakowałaś jak prawdziwy wojownik. Napracowałaś się, za co otrzymałaś podziw i uznanie stada. Być może ktoś dzięki tobie napełni żołądek, choć powinnaś sama skosztować swojej zdobyczy. Pusty żołądek to bolesna sprawa. Jedz ile zdołasz, bo może się okazać, że i zatęsknimy za szczurami jako zjadliwym pokarmem. Nikt nie zna dnia ani godziny. Znam je tylko ja.
Zdobywasz +2 SZYBKOŚĆ, + 2 WYTRZYMAŁOŚĆ, + 2 SIŁA + 10 KOŚCI, WYJEC
Zdobywasz +2 SZYBKOŚĆ, + 2 WYTRZYMAŁOŚĆ, + 2 SIŁA + 10 KOŚCI, WYJEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz