Pierwszym krokiem było nazbieranie odpowiedniej ilości gruzu. Nie było to trudne. Bez większych starań znalazłem spore wiaderko, z którym udałem się na powierzchnie. Przechadzałem się znanymi mi ulicami, w poszukiwaniu potrzebnych rzeczy. Co rusz przystawałem, wrzucając do pojemnika najróżniejsze kamyki, żwir, kawałki cegieł czy betonu. Nie minęło nawet pół godziny, a koszyk, pełny prawie po brzegi, nabrał znacznej wagi. Z trudem niosłem moje zdobycze, kierując się z powrotem do Metra. Po raz kolejny wybrałem zejście do podziemi, które znajdowało się najbliżej głównego peronu.
Kolejnym potrzebnym mi przedmiotem były zioła uspokajające. O nich pomyślałem już wcześniej. Odwiedziłem jedną z zielarek, prosząc o ponowną pomoc. O dziwo się zgodziła, nawet nie prosząc o wyjaśnienia czy zapłatę.
Potrzebne rekwizyty zaniosłem na miejsce. Gniazdo dalej czaiło się w przestrzeni między torami. O dziwo, nikt się nim nie zainteresował, ani nie podjął żadnych działań, by je zlikwidować. Czasami czułem się, jakby sam walczył z tymi szkodnikami.
Ostrożnie podszedłem do krawędzi dziury, nie chcąc zaalarmować jej mieszkańców. Z ciemnej otchłani dobiegały mnie ciche, spokojne piski. Czuć było też charakterystyczny smród, który zawsze towarzyszył populacji tego gatunku. Skrzywiłem się odruchowo, bezsensownie wbijając oczy w przejmującą czerń. Sekundę później sięgnąłem po przygotowane zioła, ostrożnie, próbując nie uszkodzić ich w pysku. Ze wszystkich sił starałem się nie wdychać kojącego zapachu roślin, aby zachować wszystkie zmysły.
Wrzuciłem do środka gniazda cały zapas dziwnych ziół. Było ich naprawdę sporo, lecz medyczka stwierdziła, że to dosyć powszechnie występujący gatunek i jego brak nieszczególnie uszczupli jej zapasy. Miałem szczerą nadzieję, że tak duża doza specyfiku uśpi wszystkie szczury. Albo przynajmniej je otępi. Nie chciałem przecież, żeby zaatakowały mnie w trakcie przedsięwzięcia.
Odczekałem dobre kilkanaście minut, bezczynnie stojąc w środku tunelu. Jakiekolwiek dźwięki, które wcześniej uciekały z podziemnej kryjówki, teraz ucichły. Mogłem przejść do działania. Ponownie się zbliżyłem, taszcząc pełny po brzegi pojemnik w pysku. Przechyliłem wiaderko, stopniowo, bez pośpiechu zwiększając kąt nachylenia. Kamienie i gruz, które do tej pory leżały w koszyku, z irytującym dźwiękiem wpadły do dziury. Tak jak się spodziewałem, była płytka i długa. W ten sposób usypany przeze mnie kopiec sięgał już niemal poziomu podłoża tunelu. Szybkimi ruchami łap przenosiłem żwir leżący na torach w stronę szczeliny. Wkrótce, nim którekolwiek z otumanionych zwierząt zdążyło zwietrzyć zagrożenie, ich gniazdo było szczelnie zasypane, prawdopodobnie odcinając im jakąkolwiek możliwość ucieczki. Pochowałem je żywcem.
~*~
- Nie, Xavier, mylisz się. Romulus nie nadaje się na kogoś więcej, niż szeptacza - burknęła wściekle, zupełnie tak, jakby zaraz miała poczęstować kogoś swoimi kłami.
Mirage przytaknął ochoczo, najwyraźniej w pełni podzielając zdanie siostry. Skrzywiłem się odruchowo. Nawet mnie nie znał.
Xavier zdecydowanie miał dosyć dwójki rodzeństwa i, o dziwo, pokazywał to całym sobą. Przewrócił oczami, po czym odwarknął coś w odwecie. Stałem tak przez chwilę, dobitnie ignorowany, nasłuchując się na swój temat niezbyt przyjemnych rzeczy. Żałowałem, że w pobliżu nie ma Malcolma. Choć nie zawsze się zgadzaliśmy, z pewnością stanąłby po mojej stronie. Przez pewien czas nie reagowałem, mając nadzieję, że wszystko wreszcie się uspokoi. Nie warto było zadzierać z przywództwem. W końcu jednak miarka się przebrała, a uporczywie umniejszanie moim umiejętnością zaczęło mnie irytować.
- Dobrze wiecie, że wyróżniam się na tle innych. I, jeśli tak bardzo chcecie dowodu, mogę wam go dać. W walce - rzuciłem gardłowym głosem, patrząc na pełne złości pyski obecnych. Zero odzewu. - Honorowy pojedynek na oficjalnych zasadach, w pełni kontrolowany. Do poddania się jednego z walczących - kontynuowałem, wgapiając się w zimne, wściekłe oczy Blod.
Nie mogłem wyzwać Xaviera. Miałem do niego zbyt duży sentyment, nie mógłbym zrobić mu krzywdy, chyba, że akurat bardziej zalazł mi za skórę. Blod była suką, a, z zasady, unikałem potyczek z samicami.
Mój wzrok szybko osiadł na czarnym owczarku.
- Mirage - wywołałem samca, sprawiając, że w jego oku pojawił się nagły błysk zainteresowania. - Czy staniesz przeciwko mnie w ustawce?
Mirage?
▲
Romulusie, dobrze, że przed pogrzebaniem szczurów zdecydowałeś się je uśpić. Niezbadane są emocje targające tymi obślizgłymi ciałkami, lepiej mieć się na baczności. Osobników w norze było na tyle dużo, że spokojnie poradziłyby sobie z Tobą. Tym bardziej, wszelkie środki ostrożności, które postanowiłeś zachować, są naprawdę imponujące. Mam nadzieję, że trzymasz w pamięci niewygodny fakt. Szczury są cwańsze, aniżeli nam się wydaje. Parę osobników, gdy wybudziło się z letargu, opuściło masowy grób, rozbiegając się po torowisku. Zniszcz je.
Zdobywasz +1 SIŁA, + 4 WYTRZYMAŁOŚĆ, + 9 KOŚCI
Zdobywasz +1 SIŁA, + 4 WYTRZYMAŁOŚĆ, + 9 KOŚCI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz