Podstawowe informacje
Statystyki
Aparycja
• Rasa — w typie border collie
• Wygląd zewnętrzny — Ciało samca pokryte jest śnieżnobiałą sierścią z licznymi płatami ciemno i jasnobrązowych plam na łbie, grzbiecie, zadzie, a także tylnych kończynach. Wydawać by się mogło, że utrzymanie jej w czystości, w szczególności tych białych miejsc będzie graniczyło z cudem, o dziwo jedyne, do czego można się przyczepić, to łapy, na których zazwyczaj dostrzec można warstwę błota i piachu. Para zawsze uniesionych uszu bacznie nasłuchuje zombie, które wiecznie kręcą się gdzieś w okolicy, a bursztynowe oczy hipnotyzują, jak niektórzy twierdzą, można w nich nawet dostrzec ból przeszłości i całą historię samca. Długi, puszysty ogon leniwie zwisa wzdłuż jego kończyn, a lekko umięśnione nogi wydają się nieco za długie w porównaniu do reszty ciała.
• Waga — 16 kg
• Wzrost — 50 cm
• Głos —Dan Berk
• Wygląd zewnętrzny — Ciało samca pokryte jest śnieżnobiałą sierścią z licznymi płatami ciemno i jasnobrązowych plam na łbie, grzbiecie, zadzie, a także tylnych kończynach. Wydawać by się mogło, że utrzymanie jej w czystości, w szczególności tych białych miejsc będzie graniczyło z cudem, o dziwo jedyne, do czego można się przyczepić, to łapy, na których zazwyczaj dostrzec można warstwę błota i piachu. Para zawsze uniesionych uszu bacznie nasłuchuje zombie, które wiecznie kręcą się gdzieś w okolicy, a bursztynowe oczy hipnotyzują, jak niektórzy twierdzą, można w nich nawet dostrzec ból przeszłości i całą historię samca. Długi, puszysty ogon leniwie zwisa wzdłuż jego kończyn, a lekko umięśnione nogi wydają się nieco za długie w porównaniu do reszty ciała.
• Waga — 16 kg
• Wzrost — 50 cm
• Głos —
Charakter
Zadajmy sobie jedno, proste pytanie... jaki może być pies po przejściach? Jak może się zachowywać ktoś, kto stracił obu rodziców na własnych oczach? Jeżeli beztrosko hasałby po polanach, zupełnie się tym nie przejmując, zapewne wszyscy zgodnie przyznaliby, że coś jest z nim nie tak. Samotna podróż w poszukiwaniu sfory nieco go zmieniła, już nie jest tym samym, radosnym Sinjinem, który lenił się, gdy tylko trzeba było wybrać się na polowanie, wygrzewając się w popołudniowym słońcu, lub spędzając czas nad pobliskim strumykiem, ganiając za nierealnymi do spełnienia marzeniami. Nie znaczy to jednak, że stał się bezdusznym potworem wyznającym zasadę "po trupach do celu", wpierw go poznaj, a później oceniaj.
Pomijając fakt, że już za czasów bycia młodzikiem był bardzo ostrożny, gdyż jego ojciec dużo na to naciskał, śmierć rodzica sprawiła, że ta jego "ostrożność" wzrosła niemal trzykrotnie. Nie znaczy to jednak, że powodem tej przemiany jest strach, zwyczajnie nie ma zamiaru działać lekkomyślnie, w szczególności teraz, gdy życie jego i innych członków stada nieraz zależy od jego wyborów. Nie jest typem psa bardzo wygadanego, tak na dobrą sprawę nie odzywa się do momentu, aż nie będzie to naprawdę konieczne, jeżeli jednak szukasz świetnego słuchacza i obserwatora, nie mogłeś lepiej trafić. Gdy zaczął tracić wiarę w siebie, a ucieczka pociągiem ze znanych mu terenów z dnia na dzień wydawała mu się coraz głupszym pomysłem, nauczył się dostrzegać to, czego inni nie widzą. Ton wypowiedzi, wyraz pyska, a nawet sposób w jaki na niego patrzysz, może sprawić, że natychmiast wykryje Twoje nieudolnie ukryte kłamstwo.
Co dalej? Z natury jest dość poważny, mało rzeczy go śmieszy, usłyszenie jego śmiechu, czy zobaczenie rozbawionego wyrazu pyska niemal graniczy z cudem, jeżeli więc kiedykolwiek uda Ci się być świadkiem jednej z tych sytuacji, możesz być z siebie naprawdę dumny. Przyjął taktykę, którą nazwał "kamień", nie okazuje po sobie żadnych emocji, by jego potencjalni przeciwnicy nie poznali jego największych słabości.
Warto także wspomnieć o tym, iż zdarza mu się wtykać nos w nie swoje sprawy, być może nie jest to najlepsza cecha, jednak wychodzi z założenia, że bycie wścibskim może kiedyś uratować mu życie. W końcu jeżeli dowiedziałaby się o czymś, co miałoby negatywny wpływ na jego przyszłość, byłby w stanie przygotować się do tego, lub nawet uniknąć. Jego zdaniem nikogo to nie krzywdzi, w dodatku nie robi tego po to, by komuś zaszkodzi, zwyczajnie lubi wiedzieć wszystko, co się wokół niego dzieje.
Kolejną cechą, o której powinnam napisać, jest mściwość, bez której zapewne już dawno by się poddał i nie dotarłby do sfory, a nawet jeżeli udałoby mu się to, nie posiadałby w sobie na tyle woli walki, by przeżyć dłużej niż kilka dni. Chęć zemszczenia się na ludziach i śmierdzących zgniłym mięsem potworach utrzymuje go przy życiu, a posiadanie naturalnego wroga w postaci któregoś z psów niewątpliwie dodatkowo zmotywowałoby go do walki.
Jest asertywny, nawet bardziej niż bardzo, raczej trudno nim manipulować, z natury nie działają na niego także słodkie oczy, czy miłe słówka, jego "nie" znaczy po prostu "nie", biada temu, kto na niego dodatkowo naciska.
Żeby jednak nie stawiać go w aż tak złym świetle, warto wspomnieć, że jak już mu na kimś zacznie zależeć, jest wierny do samego końca. Choć nigdy nie był w stanie znaleźć sobie prawdziwego przyjaciela, czy miłość życia, ojciec nauczył go, że jeżeli uczucie, którym darzy kogoś innego jest prawdziwe, niewiernym jest tylko prawdziwy dupek, który na pierwszym miejscu stawia sobie zabawę czyimiś uczuciami i czasem.
Przydzieloną mu pracę zawsze wykonuje należycie, przykładając się do tego tak, jakby miało od tego zależeć jego życie, co akurat w obecnych czasach w wielu przypadkach jest najszczerszą prawdą. No bo na co stadu osobnik, który nawet nie pokwapił się, by dobić zmierzającego do wspólnego schronienia zombie? Nic od siebie nie dajesz = nic nie dostajesz, taka obecnie panuje zasada.
Na zakończenie warto wspomnieć, że pomimo tych wszystkich negatywnych cech, które Erge posiada, jest on osobnikiem naprawdę godnym zaufania, a przynajmniej sam tak twierdzi.
Pomijając fakt, że już za czasów bycia młodzikiem był bardzo ostrożny, gdyż jego ojciec dużo na to naciskał, śmierć rodzica sprawiła, że ta jego "ostrożność" wzrosła niemal trzykrotnie. Nie znaczy to jednak, że powodem tej przemiany jest strach, zwyczajnie nie ma zamiaru działać lekkomyślnie, w szczególności teraz, gdy życie jego i innych członków stada nieraz zależy od jego wyborów. Nie jest typem psa bardzo wygadanego, tak na dobrą sprawę nie odzywa się do momentu, aż nie będzie to naprawdę konieczne, jeżeli jednak szukasz świetnego słuchacza i obserwatora, nie mogłeś lepiej trafić. Gdy zaczął tracić wiarę w siebie, a ucieczka pociągiem ze znanych mu terenów z dnia na dzień wydawała mu się coraz głupszym pomysłem, nauczył się dostrzegać to, czego inni nie widzą. Ton wypowiedzi, wyraz pyska, a nawet sposób w jaki na niego patrzysz, może sprawić, że natychmiast wykryje Twoje nieudolnie ukryte kłamstwo.
Co dalej? Z natury jest dość poważny, mało rzeczy go śmieszy, usłyszenie jego śmiechu, czy zobaczenie rozbawionego wyrazu pyska niemal graniczy z cudem, jeżeli więc kiedykolwiek uda Ci się być świadkiem jednej z tych sytuacji, możesz być z siebie naprawdę dumny. Przyjął taktykę, którą nazwał "kamień", nie okazuje po sobie żadnych emocji, by jego potencjalni przeciwnicy nie poznali jego największych słabości.
Warto także wspomnieć o tym, iż zdarza mu się wtykać nos w nie swoje sprawy, być może nie jest to najlepsza cecha, jednak wychodzi z założenia, że bycie wścibskim może kiedyś uratować mu życie. W końcu jeżeli dowiedziałaby się o czymś, co miałoby negatywny wpływ na jego przyszłość, byłby w stanie przygotować się do tego, lub nawet uniknąć. Jego zdaniem nikogo to nie krzywdzi, w dodatku nie robi tego po to, by komuś zaszkodzi, zwyczajnie lubi wiedzieć wszystko, co się wokół niego dzieje.
Kolejną cechą, o której powinnam napisać, jest mściwość, bez której zapewne już dawno by się poddał i nie dotarłby do sfory, a nawet jeżeli udałoby mu się to, nie posiadałby w sobie na tyle woli walki, by przeżyć dłużej niż kilka dni. Chęć zemszczenia się na ludziach i śmierdzących zgniłym mięsem potworach utrzymuje go przy życiu, a posiadanie naturalnego wroga w postaci któregoś z psów niewątpliwie dodatkowo zmotywowałoby go do walki.
Jest asertywny, nawet bardziej niż bardzo, raczej trudno nim manipulować, z natury nie działają na niego także słodkie oczy, czy miłe słówka, jego "nie" znaczy po prostu "nie", biada temu, kto na niego dodatkowo naciska.
Żeby jednak nie stawiać go w aż tak złym świetle, warto wspomnieć, że jak już mu na kimś zacznie zależeć, jest wierny do samego końca. Choć nigdy nie był w stanie znaleźć sobie prawdziwego przyjaciela, czy miłość życia, ojciec nauczył go, że jeżeli uczucie, którym darzy kogoś innego jest prawdziwe, niewiernym jest tylko prawdziwy dupek, który na pierwszym miejscu stawia sobie zabawę czyimiś uczuciami i czasem.
Przydzieloną mu pracę zawsze wykonuje należycie, przykładając się do tego tak, jakby miało od tego zależeć jego życie, co akurat w obecnych czasach w wielu przypadkach jest najszczerszą prawdą. No bo na co stadu osobnik, który nawet nie pokwapił się, by dobić zmierzającego do wspólnego schronienia zombie? Nic od siebie nie dajesz = nic nie dostajesz, taka obecnie panuje zasada.
Na zakończenie warto wspomnieć, że pomimo tych wszystkich negatywnych cech, które Erge posiada, jest on osobnikiem naprawdę godnym zaufania, a przynajmniej sam tak twierdzi.
Historia
Zaczęło się niewinnie, ba, było wręcz jak w bajce, Erge, a właściwie Sinjin, bo tak z początku się nazywał, był owocem prawdziwej miłości, która zakwitła między dwoma, niesamowicie różniącymi się od siebie psami. Jego matka, Josephine, była z natury cicha, uwielbiała kwiaty, a także nocne spacery przy blasku księżyca. Nigdzie nie dało się znaleźć samicy o równie wielkim sercu jak ona, toteż gdy tylko do jej jaskini dostał się półżywy Samuel, ojciec Sina, ociekający krwią wymieszaną z potem, nie mogła przejść obok niego obojętnie i zostawić go na pewną śmierć. Jak się później okazało, samiec został wygnany ze swojego stada za podbieranie zapasów, jego głos był chłodny, a w oczach dało się dostrzec prawdziwą chęć mordu. Nikt nie spodziewał się, że po tym, jak ich drogi się rozeszły, spotkają się ponownie, a ich zwykła znajomość przeobrazi się w miłość. Cóż, wydawać by się mogło, że dzielące ich różnice są na tyle duże, iż sprawią masę problemów, a na końcu doprowadzą do rozstania, co dziwne, było wręcz przeciwnie, gdyż wzmocniły one uczucie, które zakochani do siebie żywili i uczyniły je niesamowicie silnym.
Pamiętna noc, podczas której wśród krzewów kwiatów poczęty został Sinjin, tkwiła w głowach jego rodziców aż do narodzin, a gdy w końcu nadszedł "ten" dzień, stanęła pomiędzy nimi śmierć, niszcząc wszystkie plany, co do ich wspólnej, szczęśliwej przyszłości. Josephine była widocznie za słaba, by wydać na świat swojego jedynego potomka i bezpiecznie przeprowadzić go chociaż przez wczesne dzieciństwo, więc gdy poczuła, że czasu ma coraz mniej, ostatkiem sił upewniła się, iż długo wyczekiwane dziecko leży spokojnie u boku swojego ojca, a następnie w ciszy odeszła.
Dwa następne miesiące były prawdziwą katorgą, wykarmienie Sinjina bez dostępu do mleka jego matki było dla Samuela prawdziwym wyzwaniem, gdyby nie jego wrodzona zawziętość i miłość do Josephine, prawdopodobnie porzuciłby szczeniaka i rozpoczął nowe życie u boku innej samicy.
Z dnia na dzień Sin coraz bardziej się zmieniał, nie tylko pod względem wyglądu, ale i charakteru, przez dziki styl życia już od samego początku ojciec uczył go ostrożności, samodzielności i technik polowania, bez których samczyk najpewniej już dawno by zginął. Nigdy nie doświadczał szczenięcej sielanki, ale może to i lepiej. Tak więc zdany jedynie na pomoc ojca, który ze wszystkich swoich sił starał się go jak najlepiej wychować w pojedynkę, szybko wyrósł na odpowiedzialnego młodzieńca żądnego przygód.
Na tym w sumie historia mogłaby się skończyć, wszyscy żyliby szczęśliwie, Sinjin najprawdopodobniej poznałaby miłość swojego życia, a Samuel stałby się dziadkiem... jednak byłoby wtedy zdecydowanie zbyt pięknie, prawda?
W dzień drugich urodzin samca, gdy jego ojciec chcąc podzielić się z nim rodzinną tradycją, zabrał go na polowanie, które miało symbolizować rytuał wstąpienia w dorosłość, nie spodziewał się, że znajdą się oboje w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Z początku wszystko wyglądało tak, jak powinno, na jednej z większych polan znajdujących się w okolicy ich jaskini odnaleźli jelenia, innymi słowy cel ich polowania. Nim jednak Sin zdążył cokolwiek zrobić, dało się słyszeć strzał, a następnie przeraźliwe skomlenie Samuela, w którego tylnej łapie utknęła myśliwska kula. Zdezorientowany samiec zaczął wodzić wzrokiem po pobliskich krzakach, a gdy drugi nabój przeleciał tuż nad ich głowami, dwulatek został pchnięty przez ojca w stronę najbliższych drzew, od razu rozumiejąc, co ten chce mu przekazać.
Może i popełnił błąd, uciekając wtedy przed ludźmi i skazując jedynego rodzica na śmierć, lecz w momencie, gdy po raz ostatni spojrzał w jego oczy, dostrzegł więcej, niż byłby się w stanie w ciągu tych kilku sekund dowiedzieć. Cudem natrafił na grupkę dwunożnych, w których posiadaniu znajdował się pociąg, niezauważony skulił się więc w jednym z wagonów, do którego nikt nie przychodził i zdał się na los i tak nie mając nic więcej do stracenia. Głęboko w sercu wierzył, że jego ojciec naprawdę chciał, by żył i zrobił to z czystej miłości do niego, niemniej jednak przez następne kilka miesięcy, podczas jego samotnej wędrówki, czuł wielkie poczucie winy i złość przez to, że był zbyt słaby, by cokolwiek zrobić.
W momencie, gdy pociąg nie był już w stanie zawieźć go dalej, a ludzie zniknęli i przez kilka dni się nie pokazywali, postanowił poszukać bezpiecznego schronienia, jednak gdy tylko zrobił kilka pierwszych kroków na dotąd nieznanych mu terenach, natrafił na śmierdzącą zgniłym mięsem, dwunożną postać, która nieco różniła się od tych widzianych wcześniej, zdał sobie sprawę, że nastały nowe, ciężkie czasy, w których brak zwierzyny będzie najmniejszym zmartwieniem.
Po dłuższym okresie uciekania przed zombie i żywienia się wszystkim, co udało mu się znaleźć, cudem trafił na grupę obcych mu psów, wyglądał przy nich naprawdę mizernie, zupełnie tak, jakby najmniejszy powiew wiatru mógł zdmuchnąć go z ziemi, jednak dalej walczył, bo nie chciał zmarnować poświęcenia swego ojca, próbował więc przekonać ich do siebie, podobno mieli schronienie i zapasy, a w tej sytuacji, mimo iż z natury raczej był samodzielny i nie chciał przyjmować pomocnej łapy od innych, wiedział, że bez wsparcia większej grupy nie przeżyje, a nawet jeżeli, to długo sam sobie nie poradzi. Przyjęli go. Postanowił zostać szeptaczem, zemścić się na ludziach i tych zmutowanych kreaturach, wtedy też zmienił imię na Erge, w końcu z jego poprzedniego "ja" już nic nie zostało, podróż zmieniła go, czuł się, jakby nawet dla siebie był kimś obcym.
Pamiętna noc, podczas której wśród krzewów kwiatów poczęty został Sinjin, tkwiła w głowach jego rodziców aż do narodzin, a gdy w końcu nadszedł "ten" dzień, stanęła pomiędzy nimi śmierć, niszcząc wszystkie plany, co do ich wspólnej, szczęśliwej przyszłości. Josephine była widocznie za słaba, by wydać na świat swojego jedynego potomka i bezpiecznie przeprowadzić go chociaż przez wczesne dzieciństwo, więc gdy poczuła, że czasu ma coraz mniej, ostatkiem sił upewniła się, iż długo wyczekiwane dziecko leży spokojnie u boku swojego ojca, a następnie w ciszy odeszła.
Dwa następne miesiące były prawdziwą katorgą, wykarmienie Sinjina bez dostępu do mleka jego matki było dla Samuela prawdziwym wyzwaniem, gdyby nie jego wrodzona zawziętość i miłość do Josephine, prawdopodobnie porzuciłby szczeniaka i rozpoczął nowe życie u boku innej samicy.
Z dnia na dzień Sin coraz bardziej się zmieniał, nie tylko pod względem wyglądu, ale i charakteru, przez dziki styl życia już od samego początku ojciec uczył go ostrożności, samodzielności i technik polowania, bez których samczyk najpewniej już dawno by zginął. Nigdy nie doświadczał szczenięcej sielanki, ale może to i lepiej. Tak więc zdany jedynie na pomoc ojca, który ze wszystkich swoich sił starał się go jak najlepiej wychować w pojedynkę, szybko wyrósł na odpowiedzialnego młodzieńca żądnego przygód.
Na tym w sumie historia mogłaby się skończyć, wszyscy żyliby szczęśliwie, Sinjin najprawdopodobniej poznałaby miłość swojego życia, a Samuel stałby się dziadkiem... jednak byłoby wtedy zdecydowanie zbyt pięknie, prawda?
W dzień drugich urodzin samca, gdy jego ojciec chcąc podzielić się z nim rodzinną tradycją, zabrał go na polowanie, które miało symbolizować rytuał wstąpienia w dorosłość, nie spodziewał się, że znajdą się oboje w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Z początku wszystko wyglądało tak, jak powinno, na jednej z większych polan znajdujących się w okolicy ich jaskini odnaleźli jelenia, innymi słowy cel ich polowania. Nim jednak Sin zdążył cokolwiek zrobić, dało się słyszeć strzał, a następnie przeraźliwe skomlenie Samuela, w którego tylnej łapie utknęła myśliwska kula. Zdezorientowany samiec zaczął wodzić wzrokiem po pobliskich krzakach, a gdy drugi nabój przeleciał tuż nad ich głowami, dwulatek został pchnięty przez ojca w stronę najbliższych drzew, od razu rozumiejąc, co ten chce mu przekazać.
Może i popełnił błąd, uciekając wtedy przed ludźmi i skazując jedynego rodzica na śmierć, lecz w momencie, gdy po raz ostatni spojrzał w jego oczy, dostrzegł więcej, niż byłby się w stanie w ciągu tych kilku sekund dowiedzieć. Cudem natrafił na grupkę dwunożnych, w których posiadaniu znajdował się pociąg, niezauważony skulił się więc w jednym z wagonów, do którego nikt nie przychodził i zdał się na los i tak nie mając nic więcej do stracenia. Głęboko w sercu wierzył, że jego ojciec naprawdę chciał, by żył i zrobił to z czystej miłości do niego, niemniej jednak przez następne kilka miesięcy, podczas jego samotnej wędrówki, czuł wielkie poczucie winy i złość przez to, że był zbyt słaby, by cokolwiek zrobić.
W momencie, gdy pociąg nie był już w stanie zawieźć go dalej, a ludzie zniknęli i przez kilka dni się nie pokazywali, postanowił poszukać bezpiecznego schronienia, jednak gdy tylko zrobił kilka pierwszych kroków na dotąd nieznanych mu terenach, natrafił na śmierdzącą zgniłym mięsem, dwunożną postać, która nieco różniła się od tych widzianych wcześniej, zdał sobie sprawę, że nastały nowe, ciężkie czasy, w których brak zwierzyny będzie najmniejszym zmartwieniem.
Po dłuższym okresie uciekania przed zombie i żywienia się wszystkim, co udało mu się znaleźć, cudem trafił na grupę obcych mu psów, wyglądał przy nich naprawdę mizernie, zupełnie tak, jakby najmniejszy powiew wiatru mógł zdmuchnąć go z ziemi, jednak dalej walczył, bo nie chciał zmarnować poświęcenia swego ojca, próbował więc przekonać ich do siebie, podobno mieli schronienie i zapasy, a w tej sytuacji, mimo iż z natury raczej był samodzielny i nie chciał przyjmować pomocnej łapy od innych, wiedział, że bez wsparcia większej grupy nie przeżyje, a nawet jeżeli, to długo sam sobie nie poradzi. Przyjęli go. Postanowił zostać szeptaczem, zemścić się na ludziach i tych zmutowanych kreaturach, wtedy też zmienił imię na Erge, w końcu z jego poprzedniego "ja" już nic nie zostało, podróż zmieniła go, czuł się, jakby nawet dla siebie był kimś obcym.
Pozostałe informacje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz