▲
Wybrałeś drogę, która prezentowała się bezpieczniej, bowiem nie zionęła tak silną trupią wonią, co najszybsza trasa, umożliwiająca pościg za cwanym szwendaczem. Postąpiłeś z głową, bowiem stawiając swe łapy drugim korytarzem, naraziłbyś się na natarcie dwójki innych zombie, siedzących pod ścianami tunelu metra. Rozwaga jest tutaj respektowana i nagradzana, a przede wszystkim pozwala ci umykać ze szponów chciwej śmierci. Jak długo uda ci się unikać kosy Żniwiarza? Przekonajmy się.
Kiedy z nosem przytkniętym do chłodnego podłoża ruszyłeś w pogoń, zombie w tym czasie kuśtykał swoim tempem ku centrum serca Sfory. Dzięki stałemu węszeniu, nie pozwalałeś się zaskoczyć nikomu ani niczemu. Narzuciłeś sobie szybkie tempo, by trzymać czas po swojej stronie. Na pewno czułeś przypływ adrenaliny, kiedy spostrzegłeś, że jesteś coraz bliżej łączenia obu kanałów. Echo niosło setkami metrów zawodzenie truposzy, które albo szykowały się do wciśnięcia przez wąskie szczeliny w tunele metra, albo błądziły po dalszych częściach bez szans dotarcia do wagonów. Musiałeś przyspieszyć, jeżeli zależało ci na schwytaniu tego gagatka i zatrzymaniu go, zanim będzie za późno. Z głośno bijącym sercem, którego szybki rytm powodowała ekscytacja, wyleciałeś do kolejnego tunelu, czyli swojego celu, niczym błyskawica. Rozejrzałeś się powoli: w lewo, w prawo, potem znów w lewo. Twoje oczy nie zarejestrowały sylwetki szwendacza z żadnej strony, za to jego charczenie i pojękiwanie zdawało się dobiegać z każdej strony. Pies o słabszej psychice mógłby poczuć się osaczony przez całą hordę, jednak ty nie czułeś strachu, a - co najwyżej - zdezorientowanie.
Kiedy z nosem przytkniętym do chłodnego podłoża ruszyłeś w pogoń, zombie w tym czasie kuśtykał swoim tempem ku centrum serca Sfory. Dzięki stałemu węszeniu, nie pozwalałeś się zaskoczyć nikomu ani niczemu. Narzuciłeś sobie szybkie tempo, by trzymać czas po swojej stronie. Na pewno czułeś przypływ adrenaliny, kiedy spostrzegłeś, że jesteś coraz bliżej łączenia obu kanałów. Echo niosło setkami metrów zawodzenie truposzy, które albo szykowały się do wciśnięcia przez wąskie szczeliny w tunele metra, albo błądziły po dalszych częściach bez szans dotarcia do wagonów. Musiałeś przyspieszyć, jeżeli zależało ci na schwytaniu tego gagatka i zatrzymaniu go, zanim będzie za późno. Z głośno bijącym sercem, którego szybki rytm powodowała ekscytacja, wyleciałeś do kolejnego tunelu, czyli swojego celu, niczym błyskawica. Rozejrzałeś się powoli: w lewo, w prawo, potem znów w lewo. Twoje oczy nie zarejestrowały sylwetki szwendacza z żadnej strony, za to jego charczenie i pojękiwanie zdawało się dobiegać z każdej strony. Pies o słabszej psychice mógłby poczuć się osaczony przez całą hordę, jednak ty nie czułeś strachu, a - co najwyżej - zdezorientowanie.
Ta akcja będzie miała konsekwencje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz