▲
Niegdyś metalowy gigant, którego wagony mieściły setki ludzi, teraz jest cały twój. Czując przypływ pewności, weszłaś do środka. Wolno pchnęłaś nosem ciężkie, czerwone, całe w rysach drzwi. Twoim oczom ukazały się porozwalane walizki. W jednej z nich spoczywała szmaciana lalka, wyglądem przypominającego psa. Na ścianach rosła pleśń, niestety, nie taką, jaką teraz potrzebujesz. Rozglądasz się, by nie przegapić żadnego szpargału. Brnąc coraz głębiej naprzód, atmosfera robi cię gęstsza. Przeszył się dreszcz, a serce podskoczyło ci do gardła, kiedy usłyszałaś znajome, gardłowe charknięcie i świst. Na zewnątrz znajdowały się szwendacze. Gdybyś teraz szła jak wcześniej torami, z pewnością skończyłabyś jako karma dla morderczej trupy. Przyspieszasz swoje kroki, z ogonem pod sobą, modląc się, by strach nie sparaliżował cię całkiem, ani żeby te śmierdzące truchła nie weszły do twojej kryjówki. One, swoim, wolnym tempem, sunęły naprzód, w przeciwną stronę od ciebie.
Ostatni wagon, a zapach zombie znacznie się oddalał. Zapomniałaś o całych skarbach, i po dotarciu do drzwi, zebrałaś w sobie całą siłę jaką masz i sprintem pobiegłaś przed siebie. Nie zatrzymywałaś się ani nie spoglądałaś w tył. Po dziesięciu minutach morderczego biegu, oparłaś się o zimną ścianę. Jesteś bezpieczna, i coraz bliżej białej pleśni. Możesz chwilę odpocząć. Szwendacze cię nie zauważyły. Prawie wymiotujesz ze stresu, ale nie możesz się cofnąć. Kontynuujesz swoją wędrówkę. Nie wiesz, ile już idziesz, lecz dostrzegasz pojedyncze, białe kępki na suficie. Biała pleśń? O bogowie, BIAŁA PLEŚŃ! Jesteś na miejscu!
Dlatego pora na ostatni wybór, Moira. Po zapełnieniu swojej torby, mogłabyś wrócić się drogą, którą przyszłaś, bądź iść dalej przed siebie, aż wreszcie dotarłabyś do stacji i schodów, prowadzących na górę, ulicami próbując dostać się do sfory. Ponownie, nie masz pojęcia, która droga jest bezpieczniejsza. Czy tamci szwendacze poszli? A jeśli jest ich więcej przed tobą?
Ostatni wagon, a zapach zombie znacznie się oddalał. Zapomniałaś o całych skarbach, i po dotarciu do drzwi, zebrałaś w sobie całą siłę jaką masz i sprintem pobiegłaś przed siebie. Nie zatrzymywałaś się ani nie spoglądałaś w tył. Po dziesięciu minutach morderczego biegu, oparłaś się o zimną ścianę. Jesteś bezpieczna, i coraz bliżej białej pleśni. Możesz chwilę odpocząć. Szwendacze cię nie zauważyły. Prawie wymiotujesz ze stresu, ale nie możesz się cofnąć. Kontynuujesz swoją wędrówkę. Nie wiesz, ile już idziesz, lecz dostrzegasz pojedyncze, białe kępki na suficie. Biała pleśń? O bogowie, BIAŁA PLEŚŃ! Jesteś na miejscu!
Dlatego pora na ostatni wybór, Moira. Po zapełnieniu swojej torby, mogłabyś wrócić się drogą, którą przyszłaś, bądź iść dalej przed siebie, aż wreszcie dotarłabyś do stacji i schodów, prowadzących na górę, ulicami próbując dostać się do sfory. Ponownie, nie masz pojęcia, która droga jest bezpieczniejsza. Czy tamci szwendacze poszli? A jeśli jest ich więcej przed tobą?
Ta akcja będzie miała konsekwencje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz