Podstawowe informacje
Statystyki
Aparycja
• Rasa — Jest typowym kundlem - w jej rodzinie nie było żadnego przedstawiciela określonej rasy wręcz od pokoleń. Nie trzeba jednak szczególnie się wysilać, by dostrzec w niej geny psów zaprzęgowych i owczarków, których to mieszanka stanowi większą część jej krwi.
• Wygląd zewnętrzny — Moira jest wyjątkowo szczupła. Bez najmniejszego problemu można dostrzec jej żebra, unoszące się i opadające w rytm oddechu. Nie można nazwać jej sylwetki atletyczną. Ciało samicy jest raczej wątłe i mizerne, nie pozostawiając złudzeń co do tego, że zdecydowanie nie przywykła do samotnego radzenia sobie w tym brutalnym świecie. Jej sierść jest średniej długości, nieco matowa, bez podszerstka. Na białym tle można dostrzec nieokreślonego koloru łaty - szarobrązowe, gdzieniegdzie przesiane nawet jeszcze ciemniejszymi włosami. Stojące, niemałe uszy nadają jej wiecznie czujnego wyrazu, tymczasem czarny niczym węgiel nos zdecydowanie odcina się od białej kufy. Uwagę przyciągają także jej oczy - prawe jasne, intensywnie niebieskie, niemal przeszywające, a lewe zmętniałe i pokryte bielmem, nadając jej tajemniczego wyrazu.
• Waga — Niecałe 23 kilogramy. Wyraźnie chuda, niektórzy mogliby nawet powiedzieć, że nieco wygłodzona.
• Wzrost — Dosyć wysoka jak na sukę. Około 60 centymetrów w kłębie.
• Głos — Spokojny, opanowany, można by rzec, że wręcz monotonny. Gdy mówi odnosi się wrażenie, jakby jej słowa pochodziły raczej z onirycznej wizji, niż z rzeczywistej rozmowy. Jej głos zazwyczaj wydaje się emanować dogłębny smutek, niezależnie od sytuacji, w jakiej Moira aktualnie się znajduje. Choć stara się mówić pewnie, niekiedy da się usłyszeć w jej brzmieniu nutę strachu. Nancy Sinatra.
• Wygląd zewnętrzny — Moira jest wyjątkowo szczupła. Bez najmniejszego problemu można dostrzec jej żebra, unoszące się i opadające w rytm oddechu. Nie można nazwać jej sylwetki atletyczną. Ciało samicy jest raczej wątłe i mizerne, nie pozostawiając złudzeń co do tego, że zdecydowanie nie przywykła do samotnego radzenia sobie w tym brutalnym świecie. Jej sierść jest średniej długości, nieco matowa, bez podszerstka. Na białym tle można dostrzec nieokreślonego koloru łaty - szarobrązowe, gdzieniegdzie przesiane nawet jeszcze ciemniejszymi włosami. Stojące, niemałe uszy nadają jej wiecznie czujnego wyrazu, tymczasem czarny niczym węgiel nos zdecydowanie odcina się od białej kufy. Uwagę przyciągają także jej oczy - prawe jasne, intensywnie niebieskie, niemal przeszywające, a lewe zmętniałe i pokryte bielmem, nadając jej tajemniczego wyrazu.
• Waga — Niecałe 23 kilogramy. Wyraźnie chuda, niektórzy mogliby nawet powiedzieć, że nieco wygłodzona.
• Wzrost — Dosyć wysoka jak na sukę. Około 60 centymetrów w kłębie.
• Głos — Spokojny, opanowany, można by rzec, że wręcz monotonny. Gdy mówi odnosi się wrażenie, jakby jej słowa pochodziły raczej z onirycznej wizji, niż z rzeczywistej rozmowy. Jej głos zazwyczaj wydaje się emanować dogłębny smutek, niezależnie od sytuacji, w jakiej Moira aktualnie się znajduje. Choć stara się mówić pewnie, niekiedy da się usłyszeć w jej brzmieniu nutę strachu. Nancy Sinatra.
Charakter
Przemyka chyłkiem ciemnymi, bocznymi uliczkami. Kuli się w cieniu, jakby chcąc uniknąć wzroku innych. Łypie złowrogo na ulicę, szukając najmniej zatłoczonych dróg. Jest czujna, może nawet za bardzo? Stara się kontrolować wszystkich i wszystko, bez trudu rozdzielając swoją uwagę na wiele obiektów. Adrenalina pulsuje w jej żyłach. Targają nią nerwy. I strach. Najlżejszy dźwięk sprawia, że podskakuje raptownie w obawie o swoje życie. Jeży sierść na karku, przyjmuje defensywną postawę. Cofa się. Uciekłaby, gdyby tylko mogła.
Lecz wtedy odzywa się w jej wnętrzu druga część osobowości Moiry. Dotąd roztargniona, przerażona samica odzyskuje spokój. Prostuje się, a wyraz jej pyska zmienia się diametralnie. Teraz udaje wyrachowaną. Przekonana o swojej wyższości z pogardą mierzy wroga, wytyka jego wady. Nie jest już małomówna, choć nie straciła swojej tajemniczości. W dalszym ciągu skrupulatnie zachowuje informacje o sobie, jednocześnie wnikliwie notując te dotyczące przeciwnika. Kłamie bez problemu, a nawet jeśli nie - zręcznie zataja prawdę, by nie wydał się żaden jej niecny występek. Odchodzi z podniesioną głową, niby jako zwycięzca, lecz tak w zasadzie - trzęsąc się w środku z nadmiaru emocji, ze strachu.
Moira od najmłodszych lat szkoliła się do odgrywania ról. Byłaby dobrą aktorką, bez trudu wcielając się w najróżniejsze postacie. Ta umiejętność pozwala jej przeżyć. Skrzętnie zatuszowała swoje prawdziwe "ja", dusząc w sobie wszystkie realne słabości i emocje. Stale gra bezlitosną egoistkę, zdusza w sobie najdrobniejsze przejawy empatii. Gdy widzi czyjeś cierpienie, ze wszystkich sił próbuje odwrócić wzrok - lub inaczej, mimo wszystko patrzeć, by ujawnić swoją rzekomą hardość i brak poszanowania dla cudzych problemów. Jest do bólu samodzielna, nie znosi proszenia o pomoc. W połączeniu z charakterystyczną dla niej wytrwałością, Moira wolałaby spędzić lata na beznadziejnych próbach zrobienia czegoś, zamiast zapytać kogoś o poradę.
Ze względu na raczej twarde wychowanie przejęła część krytycyzmu swojego ojca. Samica jest wyjątkowo wymagająca, zarówno co do innych, jak i co do siebie. Gdy zmuszona jest patrzeć na czyjeś żałosne niepowodzenia, wpada w złość, szczególnie wtedy, gdy uważa daną czynność za wyjątkowo prostą. Choć nie obrała jeszcze konkretnej ścieżki życia, w całości pragnie poświęcić się samorozwojowi. Spędza całe dnie w pracy, nawet teraz, gdy jeszcze nie zdążyła przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości. Sumiennie wykonuje nawet najdrobniejsze zadania, gdyż to pozwala jej się oderwać od monotonni życia.
Prawdę powiedziawszy Moira boi się upływającego czasu. Paraliżuje ją myśl, że nie może uciec przed zmianami. Między innymi z tego powodu odrzuca możliwość zawiązania głębszych relacji z kimkolwiek. Nie zwraca uwagi na swoje uczucia, kierując się wyniosłych hasłem, jakoby robiła to w imię ambicji. Usilnie ukrywa swoją autentyczną tożsamość. Wszyscy postrzegają ją jako wyalienowaną, zdziwaczałą uciekinierkę, podczas gdy w niej naprawdę drzemie dobro. Jest pojętna, szybko się uczy i chciałaby wykorzystać to, by pomóc sforze. Chciałaby w jakikolwiek sposób udowodnić swoją wierność.
Choć sama Moira nigdy by się do tego nie przyznała, pragnie poznać kogoś bliżej. Wypchnęła te cechy swojej osobowości tak daleko, że nawet nie jest ich świadoma, lecz byłaby dobrą przyjaciółką, a w przyszłości - może i nawet partnerką. Podświadomie wie, że interesują ją głównie platoniczne relacje, oparte na wzajemnym zaufaniu i zrozumieniu. Potrzebuje jednak, by ktoś wyciągnął do niej pomocną łapę, bez oporów krusząc wszelkie mury, które Moira wybudowała wokół siebie w ciągu upływu lat.
Historia
Urodziła się w jednej z dzikich sfór, które od pokoleń nie miały większego kontaktu z człowiekiem. Nie należała co prawda do rodu Alf, nie można jej jednak odmówić stosunkowo szlachetnego pochodzenia. Zarówno jej matka jak i ojciec byli szeroko znani w stadzie i poza nim jako wytrawni, doświadczeni wojownicy. Takie profesje rodziców naturalnie wiązały się z ich nadziejami, że cały miot również poczuje w sobie tego typu powołanie. I w większości tak było. Rodzeństwo Moiry mimo młodego wieku potrafiło spędzać na poligonie całe dnie, stale doskonaląc swoje ataki. Samica jednak nie była ani trochę tak dobra jak reszta. Z wielogodzinnych nauk wyciągała co najwyżej wiedzę teoretyczną oraz nienawiść do całego rzemiosła, które sprawiło, że była traktowana w swojej rodzinie niemal jak wyrzutek. Mimo starań samicy nie wychodziło jej praktycznie nic.
Od małego była raczej szybka niż silna, zdolna do ucieczek, a nie bójek. Zamiast marzyć o byciu generałem, wolała poświęcać się zbieraniu informacji o leczniczych roślinach. Szczerze pasjonowały ją właściwości ziół. Już w wieku niecałego roku mogła bez większego problemu wymienić przynajmniej podstawowe przepisy na lecznicze wywary. Szybko nawiązała dobry kontakt z jedynym w sforze zielarzem, który dostrzegł jej potencjał. Był wiekowy i niesamowicie obyty w swojej pracy. Ich relacja z upływem czasu stawała się coraz bardziej zażyła, a niemłody pies zaczął uznawać Moirę za własną córkę.
Suka niejednokrotnie wymykała się z domu, by tylko spędzić jeszcze trochę czasu ze swoim mentorem. Od rana do wieczora pomagała mu przyrządzać maści i eliksiry, tonąc w swojej pasji. Skrycie liczyła na objęcie stanowiska swojego nauczyciela, gdy ten przejdzie na emeryturę, co zresztą natychmiastowo zyskało poparcie starca. Obiecał on sam sobie, że wyszkoli Moirę najlepiej jak tylko umie, by sfora zyskała jego godziwego i doświadczonego następcę.
Nie wszystkim jednak takie rozwiązanie się podobało. O ile matka była w stanie zaakceptować odmienne zainteresowania Moiry (choć i tak dało się wyczuć bijącą od niej niechęć do tego typu zajęć), tak ojciec uważał odrzucenie drogi wojskowej za hańbę dla całego rodu. Był wyjątkowo autorytarny i zamknięty na inność, przekonany o swoich racjach. Gdy tylko dowiedział się o tajnym nauczaniu, wpadł w szał. Zaczął krzyczeć, obrażać wszystkich, którzy tylko mu weszli w drogę, a także niszczyć przypadkowe rzeczy koło siebie. Ciągle powtarzał, że to wstyd. Carsae, jego partnerka, próbowała jakkolwiek obronić córkę, lecz zbytnio bała się rozjuszonego samca. Wreszcie pies bez skrupułów rzucił się na Moirę. Bezlitośnie przeorał jej pysk pazurem, po czym kazał rannej opuścić dom. Moira nie śmiała się sprzeciwić. Uciekła, nie mając nawet możliwości pożegnania się z matką - jedyną członkinią rodziny, która nie miała jej za złe takich dążeń.
Rany na głowie się zasklepiły i wreszcie zarosły futrem, nie pozostawiając po sobie niemalże żadnego widocznego śladu, ale lewe oko ucierpiało nieodwracalnie. Zaszło złowrogo wyglądającym bielmem, prawie całkiem pozbawiając Moirę wzroku. Wygnana z rodzinnych terenów samica musiała szybko znaleźć jakiś sposób na życie. Sfora, w której mieszkała od szczeniaka, była ostoją dla życia. W okolicy zdarzały się jedynie pojedyncze szwendacze, które natychmiast były eliminowane przez wykwalifikowane jednostki. Perspektywa samotnej wędrówki do szpiku kości przerażała samicę, która nie byłaby w stanie się obronić. Postawiła więc na swoją szybkość i wytrzymałość, porywając się na niemalże z góry skazany na porażkę plan. Od swojego mentora otrzymała niewielką torbę, po brzegi wyładowaną potrzebnymi rzeczami - pokarmem, świeżymi ziołami, a także przygotowanymi już, gotowymi do użycia maściami leczniczymi. Wyruszyła pod osłoną nocy, bez wahania zostawiając za sobą całą swoją przeszłość.
Choć trudno uwierzyć, że ktokolwiek mógł się na to zdecydować, zamierzała po prostu biec. Prosto przed siebie, długimi godzinami, starając się nie eliminować zagrożenia, ale je prześcignąć. O dziwo szalona gonitwa przyniosła oczekiwany skutek - zmordowana i na skraju przytomności, spotkała kolejną dobrą duszę, która postanowiła wziąć ją pod swoje skrzydła.
W ten właśnie sposób, całkiem przypadkiem, zaciągnięta do Strefy przez któregoś z przywódców, ledwo świadoma, stała się częścią sfory.
Pozostałe informacje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz