Podstawowe informacje
Statystyki
Aparycja
• Rasa — Border collie
• Wygląd zewnętrzny — Przyzwoitej postury samiec o sporym umięśnieniu. Tricolour mottled, sierść krótka, ale nie smooth, o miękkiej fakturze zaopatrzona w podszerstek skutecznie chroniący przed niesprzyjającymi warunkami pogodowymi. Zdecydowanie dłuższa na kryzie, ogonie, portkach i piórkach. Uszy mają kształt półstojących trójkątów. Podpalania o barwie jasnego karmelu, nie są nasycone, podobnie jak oczy. Cechą charakterystyczną jest przednia prawa łapa, która jest cała biała, oraz czerniejsza sierść pod nosem przypominająca wąsik Hitlera.
• Waga — 24 kg
• Wzrost — 59 cm
• Głos — Jeden Osiem L
• Wygląd zewnętrzny — Przyzwoitej postury samiec o sporym umięśnieniu. Tricolour mottled, sierść krótka, ale nie smooth, o miękkiej fakturze zaopatrzona w podszerstek skutecznie chroniący przed niesprzyjającymi warunkami pogodowymi. Zdecydowanie dłuższa na kryzie, ogonie, portkach i piórkach. Uszy mają kształt półstojących trójkątów. Podpalania o barwie jasnego karmelu, nie są nasycone, podobnie jak oczy. Cechą charakterystyczną jest przednia prawa łapa, która jest cała biała, oraz czerniejsza sierść pod nosem przypominająca wąsik Hitlera.
• Waga — 24 kg
• Wzrost — 59 cm
• Głos — Jeden Osiem L
Charakter
Jego charakter to jedna wielka sprzeczność, niedopracowany ying i yang, który zamiast współgrać rywalizuje ze sobą każdego dnia. Raz jest potulny i miły jak baranek, a za chwilę wychodzi z niego istny diabeł. Jednego dnia może być szczery jak nigdy, drugiego będzie kłamać jak z nut. Ma on niezliczone ilości masek, które przywdziewa wedle potrzeby. Nigdy jednak nie zdejmuje wszystkich. Jest urodzonym aktorem, potrafi grać nawet sam przed sobą. Nigdy nie powie byle komu o tym kim tak naprawdę jest, kogo widział i co potrafi. Jeśli chcesz się czegoś o nim dowiedzieć możesz próbować na własną rękę, wiedz jednak, że jest bardzo uważny i nie daje nic po sobie poznać. Sam zaś uwielbia przypatrywać się innym i zbierać o nich informację, o dziwo przychodzi mu to z dziwną lekkością. Nie jest to pies z którym warto się zaprzyjaźnić od tak, bo nim się obejrzysz zatopi ci nóż w plecach. Dokładniej mówiąc jest to samiec, który by dopiąć swojego jest w stanie zrobić dosłownie wszystko. Nie wie co to moralność, przyjaźń, miłość, wierność czy lojalność... zazwyczaj. Na codzień odrzuca te zbędne emocje i przypadłości. Liczy się jedynie to by przetrwać jako jednostka. Sam widział śmierć niejednokrotnie, więc jest mu to obojętne, ale póki może walczyć o życie (nie tylko swoje) to będzie to robić. Jednak pomimo takiego charakteru bardzo dobrze idzie mu rozmawianie z innymi, wygląda wtedy, jak ktoś kto jest naprawdę przyjacielskim stworzeniem. W głębi czai się prawdziwy psychopata, który rzadko kiedy wychodzi na zewnątrz. Mało kto poznaje jego prawdziwe wnętrze, ponieważ kim naprawdę jest pokazuje tylko najbliższym, a ci którzy je znają są w posiadaniu istoty, która nigdy ich nie skrzywdzi i jest w stanie poświęcić za nie życie. W gruncie rzeczy jest to szalony pies, który ma uczucia, tylko zakopane bardzo głęboko bo nikt jeszcze nie chciał ich odkopać, a w dodatku trzeba je cały czas odkopywać, bo lubią się zasypywać na nowo.
Historia
Chyba niczym niezwykłym i odkrywczym nie będzie informacja, że JB od pierwszych chwil wiódł życie psa pasterskiego. W końcu on, jak i wszystkie pokolenia wstecz zostały powołane na świat tylko w tym jednym celu - pracy na farmie. Więc tak samo, jak jego przodkowie JB pracował przy stadzie owiec i bydle. Uwielbiał to. Nikt nie musiał go uczyć jak to robić, możnaby mieć wrażenie, że zdolności wyssał wraz z mlekiem matki i nie mijałoby się to za bardzo z prawdą. Na farmie z matką i resztą rodzeństwa spędził trochę ponad rok, po tym czasie, tak jak pozostali, został sprzedany na inne gospodarstwo. Trafił do starszego pasterza, który miał już pod dachem jednego bordera, który tak jak on był staruszkiem. JB przejął obowiązki pozwalając towarzyszowi przejść na zasłużoną emeryturę, którą nie cieszył się zbyt długo przez chorobę. Krótko po tym incydencie rozeszła się fama o dziwnym wirusie przenoszonym przez psy. Jego właściciel nie przejmował się nimi i nie poszedł w ślady kolegów, którzy pozbyli się swoich psów. Jednak miejscowa społeczność nie była skora do żadnych wyjątków, psów trzeba było się pozbyć. Zanim ktokolwiek podjął kroki w tej sprawie JB pożegnał gospodarstwo i odszedł w siną dal omijając aglomeracje, by mieć zerowy kontakt z ludźmi. Od czasu do czasu spotykał inne psy do których czasem się dołączał, choć zazwyczaj były to chwilowe epizody. Większość z jego towarzyszy ginęła skuszona rozrzuconym mięsem na granicach miast. Stawali się wtedy łatwym celem. Zbyt łatwym. JB na stałe zagościł w lasach daleko od ludzkości, gdzie przemierzał tysiące kilometrów tak by nie gościć w jednym miejscu zbyt długo.
Pozostałe informacje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz