Podstawowe informacje
Statystyki
Aparycja
• Rasa — Remus jest kundlem z ulicy, powstałym z połączenia retrievera z Nowej Szkocji oraz płochacza holenderskiego. Główne cechy odziedziczył po matce, pierwszej wymienionej rasie. Z zasłyszanych opowiastek bliższej rodziny, dowiedział się o istnieniu swoich wilczych korzeni. Może pochwalić się prawdziwą mieszanką rasową w rodzinie, zacząwszy od amstaffów, różnych rodzajów owczarków, a kończąc dopiero na wyżłach, a to wszystko jest rezultatem rodziny patchworkowej.
• Wygląd zewnętrzny — Posiada niesamowicie przejrzystą, gładką jak pergamin skórę, przykrytą rudą sierścią, która w słońcu mieni się, jak gdyby każde jej pasmo owleczone było cząsteczkami zmiażdżonego diamentu. Białe znaczenia widnieją na pysku, szyi, brzuchu i łapach. Posiada wysoko osadzone, trójkątne uszy i różowy, wiecznie wilgotny nos. Ślepia przypominają barwą coś pomiędzy cynamonem, a ciemnym bursztynem, czujne i pełne zagadkowego wyrazu. Jego szablasty ogon optycznie wydłuża i jeszcze bardziej wysmukla sylwetkę. Pod warstwą grubej sierści kryje się smukła sylwetka, gdzieniegdzie pojawia się niewielki zarys mięśni, łapy natomiast idealnie przystosowane do wysiłku fizycznego czynią go wytrzymałym i odpornym na wszelakiej maści urazy. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, prócz małego czarnego znamienia na opuszkach lewej, przedniej łapy. Bardzo często można zobaczyć go z materiałową torbą na grzbiecie, jest bardzo pojemna i pozwala mu na przenoszenie zdobytych ziół, owoców i kwiatów podczas wypraw.
• Waga — Posiada prawidłową wagę, liczącą mniej więcej dwudziestu dwóch kilogramów. Czasami zdarza mu się zgubić na wadze, czasami przytyć, jednak nie wybiega poza granice normy.
• Wzrost — Remus miał wysokich przodków, jednak on jest najprawdopodobniej najniższym z rodziny. Jego kłąb znajduje się dokładnie pięćdziesiąt cztery centymetrów nad ziemią.
• Głos — Stara się dostosowywać go do treści wypowiedzi i wyśpiewywanych słów, lecz niemalże zawsze brzmi w ten sam sposób; można go określić jako czysty i przyjemny dla ucha. Cavetown.
• Wygląd zewnętrzny — Posiada niesamowicie przejrzystą, gładką jak pergamin skórę, przykrytą rudą sierścią, która w słońcu mieni się, jak gdyby każde jej pasmo owleczone było cząsteczkami zmiażdżonego diamentu. Białe znaczenia widnieją na pysku, szyi, brzuchu i łapach. Posiada wysoko osadzone, trójkątne uszy i różowy, wiecznie wilgotny nos. Ślepia przypominają barwą coś pomiędzy cynamonem, a ciemnym bursztynem, czujne i pełne zagadkowego wyrazu. Jego szablasty ogon optycznie wydłuża i jeszcze bardziej wysmukla sylwetkę. Pod warstwą grubej sierści kryje się smukła sylwetka, gdzieniegdzie pojawia się niewielki zarys mięśni, łapy natomiast idealnie przystosowane do wysiłku fizycznego czynią go wytrzymałym i odpornym na wszelakiej maści urazy. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, prócz małego czarnego znamienia na opuszkach lewej, przedniej łapy. Bardzo często można zobaczyć go z materiałową torbą na grzbiecie, jest bardzo pojemna i pozwala mu na przenoszenie zdobytych ziół, owoców i kwiatów podczas wypraw.
• Waga — Posiada prawidłową wagę, liczącą mniej więcej dwudziestu dwóch kilogramów. Czasami zdarza mu się zgubić na wadze, czasami przytyć, jednak nie wybiega poza granice normy.
• Wzrost — Remus miał wysokich przodków, jednak on jest najprawdopodobniej najniższym z rodziny. Jego kłąb znajduje się dokładnie pięćdziesiąt cztery centymetrów nad ziemią.
• Głos — Stara się dostosowywać go do treści wypowiedzi i wyśpiewywanych słów, lecz niemalże zawsze brzmi w ten sam sposób; można go określić jako czysty i przyjemny dla ucha. Cavetown.
Charakter
"Taki cichy i spokojny. Nie zawadza nikomu, a czasami nawet pomoże. Jeśli przekupisz go zawczasu odpowiednią ilością czekolady, oczywiście. Lubi się uczyć, jest mądry, zdolny, błyskotliwy i inteligentny. I o ile zazwyczaj jest to bardzo, ale to bardzo naciągane, to w tym przypadku niestety trzeba przyznać, że to prawda. Chociaż właściwie z tą jego pamięcią to jest różnie. Czasem ulatnia się z prędkością sandała z masłem, jeśli chodzi o drobne, życiowe kwestie. Praktycznie nikt tak naprawdę nie może o sobie powiedzieć, że go zna. Nie lubi się zwierzać, bezsensownie pleść trzy po trzy o swoim życiu. Kiedy zajdzie taka potrzeba zręcznie okłamuje rozmówcę, bez mrugnięcia okiem, jednak z ogromnymi wyrzutami sumienia. W relacjach z innymi cechuje go to, że nigdy nie potrafi powiedzieć komuś prawdy prosto w oczy, jeśli wie, że to zrani tę osobę. Co najczęściej ma jeszcze gorsze skutki, ale po prostu nie chce mu to przejść przez gardło i już. Z pewnością nie można zapomnieć wspomnieć, iż sprytna i inteligentna z niego bestia, z czego doskonale zdaje sobie sprawę i potrafi to wykorzystać."
— Resymer
"Obkuty na blachę materiał zazwyczaj musi tłumaczyć po kolei całej gromadce osób, czasami nie ma już na to siły, ale po prostu z zasady nie odmówi pomocy. I niczym pokutnik powtarza milion razy to samo, żeby w końcu doznano zbiorowej iluminacji. Na początku miał z tym nie mały problem, bo jest posiadaczem tak pokręconych myśli, jak jelita słonia, więc ciężko było mu to jakoś wytłumaczyć. Muszę jednak przyznać, że czasem zdarza mu się odrobinkę zadzierać nosa. Albo w duchu przeklinać na czym świat stoi. Bo ileż razy można tłumaczyć podstawowe zasady na Eliksiry? Ale Remus to Remus i zawsze skory do pomocy być musi."
— Charlie
"Jest niezwykle empatycznym. Wrażliwym do granic możliwości. Realista. Chociaż tutaj chyba bardziej pasowałoby określenie ‘beznadziejny przypadek pesymizmu’. Z całą pewnością jednak cechuje się dumą, którą bardzo łatwa zranić. Nie pokaże po sobie, że ktokolwiek w jakiś sposób to zrobił, jednak osoba, która dokonała tego haniebnego czynu będzie mogła liczyć na subtelną, inteligentną zemstę. W najmniej spodziewanym momencie. Nie dla niego są bowiem wszelakie bójki i demonstracje siły fizycznej. Gardzi brutalnością. Z całą pewnością można też dodać, że jest rozważny i… romantyczny? W jakimś stopniu ten drugi epitet również oddaje jego charakter, lecz nie dla niego wzdychanie do jakiejś samicy, odmówił sobie tej rozkoszy, twierdząc, iż nie chce nigdy nikogo skrzywdzić. A w jego mniemaniu przecież taka właśnie byłaby miłość dla niej. Pełna cierpienia i bólu. W tym momencie jego postawa zaczyna mnie coraz bardziej irytować, ale… Mniejsza."
— Jessie
"Jeśli ci coś przyrzecze, zrobi wszystko, by danego słowa nie złamać. Chociaż mam pewne wątpliwości odnośnie jego poszanowania do reguł. Przyjaźń zawsze jest dla niego na pierwszym miejscu. Chodzi własnymi ścieżkami. Nie jest w ogóle pewny siebie, chociaż bardzo chciałby się tak zachowywać. Tak naprawdę zawsze opanowany, uczucia skrywa pod maską obojętności, z drugiej strony, jeśli kogoś zna, naprawdę dobrze, to potrafi zachowywać się w towarzystwie tej osoby… jak nie Remus. Zdarza mu się wtedy też śmiać, tak zwyczajnie, beztrosko. Aż miło go wtedy zobaczyć. Jest również niezwykle uległy, brak mu w niektórych kwestiach asertywności. Ma dziwne skłonności do idealizowania wszystkiego, zawsze widzi tylko dobre cechy danej osoby. Naiwny, bardzo naiwny. Zazwyczaj zachowuje się spokojnie, ma ogromny szacunek w stosunku do osób starszych. Remus ma dość zawiły charakter, zmienne oblicza, czasami wydaje się, że można rozgryźć go w pięć sekund, ale to nie prawda. Odkrywanie go przypomina odrobinę przedzieranie się przez warstwy."
— Arilave
"Ironia i cynizm? Z pewnością nie są mu obce, ale sam rzadko kiedy używa. No, może tylko wśród grona przyjaciół, kiedy zwyczajnie się ze sobą droczą. Zazwyczaj sam pierwszy nie obrazi drugiej osoby, tak naprawdę większość jest mu zupełnie obojętna. Woli też nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Zdecydowanie lepiej czuje się jako samotnik, indywidualista do potęgi entej. Jednak dobrze jest się z kimś spotkać od czasu do czasu, bo przecież ileż można pić do lustra? Czasami odczuwa lekką pogardę w stosunku do osób zamartwiających się jakimiś bzdurami... Tak. Czy jednak można powiedzieć, że jest wyniosły? Może tylko trochę. Z drugiej strony zazwyczaj na siłę szuka sobie zmartwień i usprawiedliwień, wymyślając milion powodów, dlaczego nie zasługuje na egzystencję."
— Ruth
"Wiecznie zamyślony, na wpół nieobecny, bujający w obłokach. W swoich marzeniach o wolności zupełnie zamknięty i odizolowany od świata, ponad wszystko pragnąc otwartych granic i umysłów. Wieczne dziecko udające odpowiedzialnego dorosłego. Żyjący z dnia na dzień, licząc na lepsze jutro. Marzyciel niepoważny, kłamca z miękkim sercem i oportunista o pięknych ideałach. Cechuje się wyjątkowo łatwą do nagięcia moralnością - nie ma problemu z oszukiwaniem i ogólnym wciskaniem kitu, jeśli widzi w tym jakieś "większe dobro". Zazwyczaj to dobro jest większe, bo przypisane do niego, ale nie czepiajmy się już szczegółów. Szybko zmienia zdanie, jeśli coś mu nie pasuje i wywija się z niewygodnych sytuacji jak rasowy szczupak. Z dużym prawdopodobieństwem ma niewykrytą alergię na stałość emocjonalną w kontaktach z innymi, których to najczęściej traktuje bardzo przedmiotowo."
— Bill
"Na jego twarzy niemal zawsze widnieje uśmiech. Optymista, który zawsze daje drugą szansę, gdy komuś się coś nie uda. Remus zdaje się dużo nie mówić, jednak kiedy zacznie z kimś rozmawiać, to pokaże, że jest całkiem inaczej. Ma poczucie humoru, ale wie kiedy jest granica żartów, zna umiar. Nie potrzebuje pomocy, potrafi sobie poradzić w podbramkowych sytuacjach. Odważny, zawsze broni niewinnych, bezbronnych i słabszych. Całkowicie dobry charakter, choć nieco nieśmiały i na pierwszy rzut oka ciapowaty."
— Steve
"Z równą chęcią staje w obronie słabszych i poniżanych, kompletnie nie chcąc niczego w zamian. Robi to bezinteresownie, mając to za swoją powinność, a nie coś na czym mógłby odnieść jakąś osobistą korzyść. Jest psem, którego nie sposób nazwać zbyt towarzyskim, jednakże nie stara się przy tym odizolować od reszty świata. Łatwo jest dojrzeć w nim smutek, coś czego nie potrafi przeboleć i absolutnie nie ma chęci dzielić się tym z innymi, jakby samo wspomnienie sprawiało mu zbyt wielki ból, jakby nie chciał nikogo tym obciążać. Względem płci pięknej stara się zachowywać po szarmancku, niczym prawdziwy dżentelmen. Generalnie posiada duszę romantyka; jest wrażliwy na piękno i cechuje go spora empatia, choć na zewnątrz sprawia często wrażenie raczej poważnego i może nieco chłodnego, niedostępnego."
— Molly
Historia
Urodziłem się w lesie, tak jak moja matka, a przed nią dziadek, pradziadek, prapradziadek... Moja rodzina z przyjaciółmi żyła w nim od pokoleń. Jednak pewnej nocy moje stado przestało tam żyć. Przestało żyć gdziekolwiek.
Noc była mroźna, ale za to pełna gwiazd; ich srebrny blask odbijał się w granatowej tafli wody. Ciszę przerywał rozdzierający trzask. Spaliśmy, gdy przyszli. Kilkadziesiąt uzbrojonych ludzi, wielkich jak byki, wpadło do naszych jaskiń, mordując każdego, kogo napotkali. Udało mi się umknąć jedynie dzięki matce, która dostrzegła niebezpieczeństwo i wyrzuciła mnie z jaskini. Próbowała namówić stado do ucieczki, jednak było już za późno. Z ukrycia patrzyłem, jak moi dawni towarzysze zostają zamordowani.
Z początku nie mogłem się pozbierać. Miałem też problemy ze zdobyciem pożywienia. Prawdopodobnie zginąłbym, gdyby nie stara suka, która znalazła mnie nieprzytomnego. Nie miała własnych szczeniąt, więc wychowała mnie jak swojego. Nauczyła polować, tropić zwierzynę, zabijać... przeżyć.
Kiedy odeszła, byłem silniejszy niż szczeniak, którego znalazła. Opłakałem ją, a potem, z nową energią, ruszyłem szukać własnego, a przede wszystkim bezpiecznego, miejsca na świecie.
Prawdopodobnie moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdyby nie to wydarzenie. Byłem syty, właśnie wracałem z polowania. Zapuszczałem się na nowy teren, więc poruszałem się ostrożnie. W moim polu widzenia pojawiła się chatka. Biłem się z myślami. Mogłem znaleźć tam przydatne rzeczy i dużo jedzenia. Z drugiej strony w środku mógł być człowiek.
Postanowiłem zaryzykować. Stanąłem na dwóch łapach i pociągnąłem zardzewiałą klamkę drzwi w dół. Z cichym skrzypnięciem otworzyły się. Na dywanie przed kominkiem leżał biały pies. Popatrzył na mnie ciekawie, bez wrogości, a jego oczy zabłysły. Wycofałem się cicho. Pies ruszył za mną. Z początku jego obecność była mi obojętna. Zachowywałem się jak wcześniej, pies chodził za mną jak duch. Z czasem zaczęliśmy rozmawiać, razem polować, spać blisko siebie... Jego obecność była niezastąpiona.
Pewnego dnia zostawiłem go samego na łące, aby wybrać się na króliki. Łatwiej polowało się na nie w pojedynkę, cicho skradając. Kiedy wróciłem z martwym zwierzęciem w pysku i rozciętą łapą, pies zniknął. Przestraszyłem się, i przeszukałem las w pobliżu. Nie znalazłem go.
Spędziłem noc samotnie, martwiąc się, że już nigdy nie odzyskam towarzysza. Następnego dnia znowu wybrałem się na poszukiwania. Tym razem dopisało mi szczęście. Znalazłem przyjaciela, pijącego wodę ze strumienia. Na mój widok uśmiechnął się szeroko i podbiegł, aby szturchnąć mnie pyskiem. W tej samej chwili od tyłu zaatakował nas wysoki, tęgi mężczyzna w rozdartej, zakrwawionej koszuli. Zanim zdążyłem zareagować, wyciągnął zza pleców gruby, ostro zakończony kij, który bez oporów wbił między żebra mojego druha i uciekł w głąb lasy, jakby zależało mu na śmierci tego konkretnego, białego psa. Szybko, ale dokładnie, przeczesałem teren, upewniając się, że przez najbliższe kilka minut nic nam nie grozi. Położyłem się przy nim, łapami starając się uciskać ranę. Nie mógł wydusić z siebie najdrobniejszego słowa, a ja nie mogłem mu w żaden sposób pomóc. Mogłem jedynie mu towarzyszyć i obserwować, jak traci coraz więcej krwi. Chwilę później zmarł. Nie mając innego wyjścia uciekłem zaraz po tym, jak przykryłem jego ciało trawą i liśćmi.
Wyszedłem zza zniszczonego, opuszczonego budynku wprost na kudłatego, blue merle psa. Spojrzał na mnie z uwagą i zaczął obrzucać pytaniami. Nad niektórymi odpowiedziami musiałem się kilkukrotnie zastanowić, ale na propozycję schronienia nie byłem w stanie odmówić.
Pozostałe informacje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz